Nas 24 (bus + 1 auto). Na trasie spokój, dojeżdżamy busem po 12.00 i wysiadamy w centrum miasta. Łazimy po mieście szukając swoich kolegów z Magdeburga jednak spotykamy jedynie na swojej drodze pikników Drezna plus kilku syryjczyków. Szukając atrakcji poza boiskowych głośno informujemy skąd jesteśmy i kogo przyjechaliśmy wspierać. Dochodzimy nawet pod jakąś knajpę miejscowych, ale zainteresowała się nami jedynie niemiecka policja, która zaczyna nas spisywać. Załoga samochodowa dojeżdża pod dworzec gdzie byliśmy umówieni wcześniej z FCM, więc telefonicznie informujemy ich gdzie jesteśmy. Niemieckie psy przygotowane jak na wojnę, więc na skrzyżowanie gdzie nas otoczyli przychodzi po nas ziomek z Magdeburga wraz z jedną osobą od nas. Spisywanie trwa może z 5 minut i eskortowani już kierujemy się na dworzec. Tam czekają podstawione autobusy które maja przetransportować nas na stadion. Odjazd opóźnia się bo psy nie puszczają nikogo z powodu dymów na stadionie. W końcu wsiadamy do przegubów. Dojeżdżamy pod kasy i sprawnie wchodzimy na sektor gości. Na stadionie 30 000 ludzi, widać ze jest to najważniejszy mecz dla obu ekip. Kierujemy się w dolne części sektora gdzie większość z Magdeburga stoi w czarnych kominiarkach. Drezno prezentuje oprawę nad którą pracowali 2 lata i rozpoczyna się mecz. Nie brakuje obustronnych bluzgów, a poziom napinania się bocznych sektorów jest głównie uzależniony od wyniku sportowego. Magdeburg przegrywa 3-2 więc napinka trwa nawet po końcowym gwizdku na co FCM odpowiada wystrzeliwując 3 rakietnice w kierunku sektorów gospodarzy. Po meczu czekamy na autobusy i z powrotem kierujemy się na dworzec. Pakujemy się do busa i auta i niepokojeni przez nikogo wracamy do Nowej Huty.