Mecz Hutnika z Okocimskim można nazwać spokojnie jednym wielkim piknikiem. Ani na boisku ani na trybunach nie działo się nic ciekawego. Na stadion kibice Okocimskiego (w liczbie około 25 osób) przyjechali tramwajem (!). Fani Okocimskiego wsiedli do tramwaju pod Dworcem Głównym. Tramwaj był obstawiany przez 3 radiowozy Policji. Kibiców Hutnika na stadion przybyło około 300. Nie prowadzili oni żadnego dopingu, ani nie powiesili flag. Na stadionie panowała istnie piknikowa atmosfera. Nawet grill tego dnia zniknął z okolic sektora G. Jedynym ciekawym akcentem był pijany kibic Hutnika, wyśpiewujący różne autorskie piosenki. Kibice z Brzeska jedynie od czasu do czasu w miarę głośno jak na liczbę dopingowali swoją drużynę. Do żadnych atrakcji pozasportowych tego dnia więcej nie doszło. Kibice Okocimskiego również wracali tramwajem, jednak w tym wypadku wymieszani byli oni z kibicami Hutnika, a w środku stała policja.
Na boisku było podobnie nudno jak na trybunach. Jak wiadomo drużyna Hutnika o nic w tym sezonie już nie walczyła. Widać to było po zachowaniu piłkarzy, którym najwidoczniej nie chciało się już o nic grać. Już w trzeciej minucie zapachniało bramką dla gości. Okocimski prawie wjechał z piłką do naszej siatki, jednak w ostatniej chwili z linii bramkowej piłkę wybił piłkarz nowohuckiej jedenastki. W 4 minucie z kolei Hutnicy mieli sytuację. Wasilewski ruszył na bramkę gości, pierwszy strzał odbił jednak Mazurek, a drugi trafił w obrońce. Pojedyncze ciekawe zagrania jednak nie zmieniają faktu iż generalnie na boisku nic się nie dzieje. W 20 minucie Świątek z pola karnego strzelił w poprzeczkę. W 23 minucie Hutnicy mieli okazję do wyjścia na prowadzenie. Jarosz ruszył w kierunku bramki rywali, został jednak faulowany w polu karnym. Sędzia jednak uznał że była to symulacja, i Jarosz otrzymał żółtą kartkę. Chwilę później jednak Wasilewski uciekł obrońcom, i mimo iż dwa razy próbował umieścić piłkę w siatce, to nie udało mu się to. Niestety - wszystko to na nic, gdyż w 37 minucie Okocimski zdobył swoją pierwszą bramkę. Hutnicy nie byli w stanie powstrzymać akcji zapoczątkowanej stratą piłki przez Wasyla. Szczoczarz z 10 metra strzelił pod poprzeczkę. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Hutnicy przeprowadzili jeszcze jedną akcję. Kępa z prawej strony dośrodkował do Świątka, ale ten, mimo iż miał dużo miejsca spudłował. Pierwsza połowa skończyła się niekorzystnym wynikiem dla Hutników.
Druga połowa była podobna do pierwszej. Zaledwie 7 minut po rozpoczęciu gry, w pole karne wbiegł Gryboś, i uderzył w kierunku bramki. Piłka wpadła w okienko. W międzyczasie Kajda zdążył zmarnować kilka interesujących sytuacji. W 67 minucie Gnyla z 18 metra uderzył w poprzeczkę. W 70 minucie uderzenie Jarosza broni Mazurek, jednak odbija piłkę. Ta z kolei trafia pod nogi czajki, który z 4 metra nie jest w stanie umieścić jej w siatce! W 76 minucie Hutnicy zmarnowali kolejną okazję. Świątek w sytuacji sam na sam spudłował. Piłkarze Hutnika wciąż atakowali, jednak nic tego dnia im nie wychodziło... W 84 minucie jednak nareszcie się udało Hutnikom zdobyć bramkę. Strzał Sundaya z 20 metrów broni bramkarz, jednak skutecznie dobija Świątek! Hutnicy mieli okazję do podwyższenia, jednak były one nieskuteczne.
Nie ma się na szczęście czym przejmować, ponieważ jest to już stracony sezon.