Dzisiejszego dnia, Hutnicy rozegrali mecz z drużyną Lubrzanki Kajetanów. Na stadion przybyła średnia liczba widzów - około 450. Ochrona twierdziła, iż na stadion zawitało 7 przyjezdnych, lecz klatka była pusta. Kibice Hutnika powiesili tego dnia jedną flagę - "Skarpa". Prowadzony był sporadyczny doping, przez kibiców spod zegara. Pod względem kibicowskim nic ciekawego się nie działo.
Sam spiker zawodów zauważył że drużyna z Kajetanowa do najmocniejszych nie należy. Kibice dowiedzieli się, iż Kajetanów jest wioską, która ma 700 mieszkańców, i leży w Kieleckim. Jak się okazało na boisku, rzeczywiście goście do silnych nie należą. Hutnik rozpoczął mecz od ataku. Z każdą minutą meczu, przewaga nowohuckiej jedenastki zaczęła rosnąć. Goście z Kajetanowa mieli duże problemy z przejęciem piłki nawet we własnym polu karnym. Głównym sposobem Hutników na obronę gości, było częste zamienianie piłkarzy miejscami, oraz włączanie się obrońców w akcje ofensywne. W 25 minucie Tabak przedarł się prawą stroną, dośrodkował, lecz jeden z przeciwników wybił piłkę na rzut rożny, który nie przyniósł zagrożenia bramce Kajetanowa. Hutnicy wykonali później jeszcze kilka rzutów rożnych, lecz efekt był podobny. W 28 minucie, Brzeziański bardzo odważnie obronił strzał rywala. Siedem minut później, bardzo ładna akcje przeprowadził prawą stroną Pyciak. Zgrał on do Suchana, który z kolei zagrał na głowę Białkowskiego. Niestety zawodnik ten minimalnie chybił. Dopiero trzy minuty przed końcem 1 połowy, Hutnicy zdobyli zasłużoną bramkę. Dziadzio dośrodkował sprzed pola karnego, do Pasionka, który głowkował. Strzał Pasionka nie dał najmniejszych szans bramkarzowi gości. W ostatniej minucie pierwszej połowy, doszło również do groźnego zamieszania pod bramką Przybyła, jednak piłka wylądowała tuż obok słupka. Więcej w I połowie nic ciekawego już się nie wydarzyło.
Dopiero w trzeciej minucie drugiej połowy, do gry doszli goście. Jednak, jak to zwykle, Lubrzanka nie popisała się, i akcja zakończyła się wątpliwej jakości strzałem na bramkę. W 56 minucie, Pyciak znów dał o sobie znać. Tym razem przeprowadził efektowny rajd po skrzydle, lecz strzał na bramkę był minimalnie niecelny. W drugiej połowie w grę Hutników wkradło się nieco chaosu, co ułatwiało gościom podejmowanie prób ataku. W 61 minucie, przekonaliśmy się o tym na własne oczy. Piłka trafiła do Staszewskiego, który z pierwszej piłki pokonał Brzeziańskiego, zdobywając tym samym remis dla swojej drużyny. Nie minęło jednak pięć minut, kiedy Suchan przeskoczył bramkarza po jego fatalnym błędzie, i umieścił piłkę w siatce, wyprowadzając Hutnika na prowadzenie. Hutnik znowu opanował sytuację, i zaczął kontrolować grę. W 82 minucie, Hutnicy podwyższyli jeszcze bardziej prowadzenie, za sprawą Pyciaka, który po podaniu od Świątka pokonał obrońce, i oddał strzał na bramkę. Zaledwie trzy minuty później, akcja rozpoczęta przez Taraska, który zagrał do Nawrota, a ten z kolei, z 25 metra pokonał Przybyła. Do końca meczu nic godnego uwagi już się nie zdarzyło, i Hutnik może dopisać sobie zasłużone trzy punkty.