Dzisiaj jest: 19 Marzec 20244,463,325 Unikalnych wizyt









Archiwum www.hutnik.krakow.pl:





Zapamietac?

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Fan Zine "Tylko HUTNIK - sezon 98/99"


2/98 (sierpień '98)

Kibice płockiej Petry dali nam się "lekko poznać" podczas pobytu 9 kiboli HKS-u na meczu w Płocku. Mieli oni spore trudności z dobraniem się do naszych tyłków, bo jak później opisano to zajście w zinie: "Hutnika było mało, ale walczyli do końca". Tym razem my mamy sposobność dobrać się do dupy przyjezdnym (o ile tacy na tym meczu się pojawią) i odwdzięczyć się im za to co nasi przeżyli w Płocku!!! Na pewno nie powtórzymy wyczynu chłopców z Łazienkowskiej, którzy pozbawili Petrę 3 najlepszych flag, ale pamiętajmy o słabej sytuacji Krakowskiej Służby Zdrowia i zapewnijmy jej kilku płockich klientów. Warto też wspomnieć, że ostatnio definitywnie padła zgoda na linii Petra-Widzew, a z ważniejszych kontaktów pozostała "nafciarzom" tylko zgoda z Chrobrym Głogów.

3/98 (wrzesień 98)

Co u nas słychać?

Ano działo się ostatnio parę ciekawych rzeczy związanych z naszym klubem.
Poza tym, że jakby nie patrzeć nasi "pupile" lecą na mordę w dół tabeli, a atmosfera w drużynie jest wręcz chujowa, w tym miejscu ukłon w stronę nowego trenera z nadzieją, że w końcu zaprowadzi porządek i zacznie się w Hutniku normalne granie!
Co do tych ciekawych wydarzeń, to zaliczyć do nich można z pewnością rzeczy, jakie działy się wokół meczu Hutnik-Petrochemia Płock. Sam mecz to kicha, tym bardziej, że na darmo poszły wysiłki dojebania "nafciarzom" przed meczem w Centrum. A to z prostej przyczyny, że te kalafiory po prostu nie przyjechały! Tak to jest - narozrabiają u siebie na wsi z przyjezdnymi, a potem jadą posrani do miasta. Zatrzymują się spoceni przy każdym zajeździe by strzelić sobie relaksującą kupkę z nerwów, a potem masz ci los - 20 km za Płockiem okazuje się, że mecz ma się już ku końcowi i wszyscy jednogłośnie z ulgą stwierdzają, że nie ma po co jechać. Potem usprawiedliwiają swoją nieobecność na terenie rywala w różny sposób: a to się autokar spierdolił, albo wszyscy pojechali na izbę, itd. My w Nowej Hucie dobrze wiemy, dlaczego nie przyjechali, ale My cię ciągle pamiętamy Petro!!!

Grupa wracająca z Centrum zahaczyła butami kilku psioków pod CPN-em. Już chwilę później policja ratująca jak zawsze wiślackie dupy zgarnęła kilku od nas i zafundowała darmową wycieczkę na Mogiłę + masaż ciała (wisła+policja=siła). Ale to była rozgrzewka przed tym, co po meczu wydarzyło się na Alei Róż. Grupa kilkudziesięciu głupoli z wisły oczekiwała tam kilku chłopaków od nas. No i się doczekała! Najpierw uderzyły auta ze starzyzną i to już wystarczyło psom. Psioki nie wiedząc jaki jest rekord świata na dystansie 200m pobiły go zespołowo! Hutnicze piesze ekipy miały więc nie lada łatwe zadanie powyciągać kibiców wisły z klatek, z kanałów i co najtrudniejsze spod samochodów. Ach te niesforne głuptasy powchodziły w pięciu pod malucha i jak tu teraz wyciągać? A jak nie my to zrobimy, to kto? Po godzinie znaleźliśmy sposób - wystarczyło wysypać przed auto cukierki. Oczywiście tego wieczoru nie nie obyło się bez towarzystwa policji - co niektórym z nas ich towarzystwo przedłużyło się na całą noc. Ale najważniejszy jest fakt, że znów kilku kolesi z wisły ma siniaki. Podsumowując: nieźleśmy im dali po rajtuzach!!!

RKS RADOMSKO - HUTNIK 3-0

Na to spotkanie kibole Hutnika wybrali się na dwa sposoby. Dwóch fanatyków, spędzających ostatnie dni wakacji w Rabce wyruszyło z pobliskiej Chabówki już w piątkową noc, natomiast reszta (24) kibiców jechała autokarem z Krakowa. Ci pierwsi mieli więcej przeżyć niż cała reszta, bo już w Kalwarii Zebrzydowskiej natknęli się w pociągu na czterech fanów wisły Kraków. Wsiedli oni na wyżej wymienionej stacji i "niestety" zanim pociąg ruszył byli zmuszeni z niego wysiąść. Na rzecz Hutnika wpłynęły 2 koszulki "białej gwiazdy". Nasi jadąc przez Częstochowę minęli bójkę na dworcu fanów ŁKS-u z SOKistami (kiboli ŁKS-u było kilku). Aż do Radomska nic się nie wydarzyło. Tam nasi podróżnicy meldują się o 5.00 rano. Odszukują dość sprawnie drogę na stadion i zostawiają na murach sporo napisów "sprayem" by ułatwić ekipie z autokaru dojazd na stadion. Na stadionie najpierw zostaje sforsowany mur, a następnie rozebrany zostaje z wszelkich zabezpieczeń sektor przygotowany dla przyjezdnych. Drzwi (kraty) z obu jego stron zostają wyjęte z zawiasów i wyrzucone do płynącej w okolicach stadionu rzeki. Reszta ogrodzenia zostaje skrzętnie połamana i zmagazynowana w obrębie sektora przyjezdnych. Na stadionie pozostaje również kilka napisów świadczących o pobycie fanów HKS-u. Po skończonej pracy, około godz. 9.00 udajemy się na spoczynek - śpiąc na opuszczonym targowisku do 15. Wtedy to udajemy się wcześniej poznanym skrótem przez osiedla na stadion. Nie zdziwił nas fakt, że w pobliżu stadionu czaiła się grupa 15 widzewiaków z miejscowego fan-klubu. No cóż, w końcu od 6.00 było z napisów na murach wiadomym, że jesteśmy. Omijamy skutecznie tą grupę i stajemy centralnie przed kasami RKS-u. Co chwila przechodzą obok nas fani Radomska, ale robimy groźne miny i nawet było widać, że chcą nas sprawdzić, ale coś jakby nie mieli odwagi. Za chwilę pojawia się autokar. Ich droga odbyła pod znakiem alkoholizacji, zmącona tylko pretensjami jakiejś kobiety o to, że wyrzucona przez nich butelka z piwa trafiła w jej pojazd. Poza tym bez przygód. Puszczamy się więc wprost za wesołymi wieśniakami w ich śmierdzące podwórko, ale na własnym terenie szybko biegają. Wzięci pod opiekę policji wchodzimy na stadion i na nieszczęście skapnęli się (no trudno, żeby nie!), że coś z tamtym sektorem jest nie tak i wypędzono RKS z ich młynkowego sektora i my go sobie zajęliśmy. Na płocie obok kilku flag (w tym 1 dużej: gotykiem HUTNIK KRAKÓW - ta ze smokami!) wiszą zdobyczne koszulki TS-u.

Mecz to klapa. Oprócz kurewskiego deszczu, osłabiający był młynek RKS-u (18). Mieli 1 fajną flagę + tak ze 2 małe, ale mimo dwukrotnego podjazdu po nie, i trwających niemal cały mecz przepychanek z liczną ochroną, nie udaje się ich zdobyć. Poza tym 2 kiboli HKS-u oglądało mecz z autokaru (który wjechał na teren stadionu), gdyż stan obu z wyżej wspomnianych nie pozwalał poliji na zezwolenie oglądnięcia z bliska całego spotkania. Wynik fatalny i takie same nastroje wśrod fanów hutniczej jedenastki. Cieszy fakt, że kilku zawodników (najbardziej R. Stanek! - widać, że wychowany na Zagłębiu Sosnowiec!) gorąco podziękowało nam za dobry doping. Powrót spokojny, urozmaicony licznymi i obfitymi promocjami. Do Krakowa był totalny spokój.

CIEKAWOSTKA: Otóż nasz niedawny jeszcze przyjaciel GKS Bełchatów już dzieli łoże z Pogonią Lębork i Bałtykiem Gdynia. Nie wychodzi im to jak na razie na dobre. Ostatnio bowiem wracając ze zgody stracili z pociągu 2 flagi, kilka szali i 3 kominiarki na rzecz bydgoskiego Zawiszy. A nam się kroił układ z Bałtykiem Gdynia - no proszę!

4/98 (październik '98)

JEZIORAK IŁAWA - HUTNIK 2-0

Na mecz ten ekipa krajoznawcza wybiera się koleją żelazną. W piątek wieczorem wyrusza dwuosobowa załoga. Podróż bez przygód. W Iławie meldują się o 6 rano. Jako, że do meczu pozostaje dobre dziesięć godzin, nasi odszukali hotel z piłkarzami Hutnika i tam też ułożyli się do snu. Niedługo jednak cieszyli się wygodnym fotelem w poczekalni, bo dyrektor hotelu okazał się zdziczałym skurwysynem i ostro wyjebał chłopaków na bruk. Niewzruszeni tym faktem ruszyli na miasto. Na 3 godz. przed meczem dochodzi do "zjednoczenia sił". Pierwsza "grupa" pociągowa spotyka drugą "grupę" pociągową i... na stadionie IKS-u meldują się "aż" cztery osoby!!! Chujowo, że na najdalszy wyjazd jedzie tak mała liczba kiboli i faktu nie podważa piąty kibic Hutnika, któremu udało się dojechać na II połowę tego ważnego meczu. Przez cały mecz (nawet przed, w przerwie i po meczu) trwa fanatyczny doping dla HKS-u! Co mogło zrobić pięć gardeł to zrobiło. Wywiesiliśmy też niewielką flagę. Co do Jezioraka to młynek nie przekracza u nich 100, ale prezentują się b. dobrze. Mają zgodę z Polonią Warszawa i kosę ze Stomilem. W tamtym sezonie pojawili się na Cracovii w 6 osób. Przeżyli. Przyjezdnych traktują bardzo (%) gościnnie.

5/98 (listopad '98)

CERAMIKA OPOCZNO - HUTNIK 2-1

Ceramika "Red Boys" Opoczno - tak się rozsławiają w Polsce, ale to co sobą reprezentują na codzień to mała parodia. Ale od początku - najpierw na zbiórkę pod autokar Hutnika wpada autokarem "psiarnia" (jechała na 1/16 PP) i nasi tracą 1 szal. Później w drodze na mecz odbijamy to sobie krojąc pod Opocznem z barw miejscowego legionistę. Samo Opoczno to wieś jak każda inna. Ich w młynku 30, naszych 25 - zero akcji, troche bluzgów. Sławna Ceramika, która ponoć ustawia się na przyjezdnych za każdym razem - tym razem się nie ustawiła! Pozostawiam to bez komentarza.

STAL SANOK - HUTNIK 0-2

Od nas 5 pociągiem, 3 samochodem, 1 z Krosna (był u rodziny). Do tego "Puzon", który jadąc na własną rękę popierdolił kierunki - wycieczkę zakończył w Rzeszowie i dwie nyski, które z Krosna wróciła policja. Mecz - bez sensacji. Po meczu policja odwozi naszych na dworzec. W chwilę później wpadają miejscowi (30) i nasi tracą szal. Nasi w odwecie gonią wieśniaków z wiaduktu, ale szal pozostaje w Sanoku!!!
Powrót bez przygód, choć co po niektóre wioski czaiły się po dworcach na naszych.

1/99 (marzec '99)

KSZO - HUTNIK 1-1

Na wyjazd do Ostrowca w dzień inauguracji rozgrywek o mistrzostwo II ligi piłkarskiej kibice Hutnika wyznaczyli sobie zbiórkę o godz 10.30 na parkingu pod NCK. Pogoda dopisała, kibice zresztą też i do podstawionego autobusu upchało się około 70 osób (rekordu około 90 osób nie udało się pobić), a reszta pojechała prywatnym transportem. Po ujechaniu około 45 kilometrów autokar zatrzymał się na tradycyjną promocję, która udała się tylko w części, a niezadowoleni z tego obrotu sprawy wieśniacy, zwolennicy A. Leppera rozwalili nam pół szyby w autokarze. To jednak nie złamało szalikowej braci i dalsza podróż upłynęła już bez większych zakłóceń. Po 3,5 godzinach jazdy dotarliśmy w końcu na stadion KSZO. Na samym obiekcie zameldowało się dokładnie 97 kiboli. Poźniej dojeżdża jednak jeszcze jeden spóźniony osobowy i w sumie młyn dopełnia się do 104 osób. Cały czas ostro dopingowaliśmy naszych pupili, a atmosfera w "klatce" była dosyć gorąca. KSZO pokazało się młynem około 200-250 szala, i dwoma flagami. Mecz skończył się raczej bez większych ekscesów, nie licząc próby ściągnięcia flagi 'HUTNIK HOOLIGANS' przez miejscowy klub kibica. Zaraz po zakończeniu meczu i wejściu do autokaru obiecywaliśmy sobie, że w drodze powrotnej znowu złożymy wizytę naszym ulubieńcom, zwolennikom Leppera. Gdy zbliżaliśmy się do miejsca pierwszego starcia, to co ujrzeliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Wjazd do zajazdu ZASTAWIONY wysoką na 10 metrów KOPARKĄ (buahaha!), a wokół niej wieśniacy z widłami i innymi tego typu sprzętami rolniczymi. Niestety od Ostrowca do samych granic Krakowa pilnowała nas już psiarnia, więc siłą rzeczy nie mogliśmy podjąć konfrontacji. Okazuje się, że najlepsze było jednak przed nami! Gdy mijaliśmy sławny już zajazd, ktoś oddał do nas strzał z pistoletu gazowego!!! Kupa śmiechu i śpiewy do samego Krakowa, tak można pokrótce określić atmosferę w autokarze. Tuż przed granicami miasta dogonili nas piłkarze, tak że pod klub dojechaliśmy idealnie równo o godz. 20:00. Spod klubu odbył się przemarsz do Placu Centralnego, skąd wszyscy rozeszli się do domów.

2/99 (kwiecień '99)

PETROCHEMIA PŁOCK - HUTNIK 3-0

Od nas 27 autokarem. Droga do Płocka b. przyjemna, tam wielkie rozczarowanie - Petrochemii w młynie 30! To smutne, że my już byliśmy w Płocku drugi raz, a oni się nie pokazali u nas. Może to także pozostawię bez komentarza, aby nie napisać, że się nas boją!

PIOTRCOVIA PIOTRKÓW - HUTNIK 1-3

Wyjazd o 7.00 rano - na autokar schodzi się 40 fanów + 15 jedzie nyską. W Piotrkowie czeka na nas 20 fanów GKS Bełchatów z alkoholem. Idą z kilkoma od nas na picie [okiem piszącego - kolejny raz Hutnik się zeszmacił liżąc dupsko GKS-ie, okiem piszączego - trzeba było ich olać]. Do Piotrkowa zawitało także 15 fanów z Opoczna, aby wesprzeć ziomali Piotrcovii, razem stworzyli aż 30 osobowy młyn. Poźniej wspomniana 15-stka próbowała zajść od tyłu nasz sektor, ale zapomnieli, że gdzieś tam nasi pili alkohol i zostali wnet pogonieni przez jednego (!) osobnika w stanie wskazującym, mieniącego się fanem hutniczego klubu. Oczywiście co było do przewidzenia GKS napisał, że pojechali do Piotrkowa na dym z Hutnikiem, z którym po Widzewie mają największą kosę, ale jako, że Hutnik zaproponował picie, to kibole GKS-y zaniechali oklepania kibiców z Nowej Huty. Później to oni (jak piszą) rozgonili ekipę z Opoczna - przypisali tym samym sobie zasługę jednego (!) kolesia od nas.

I jak tu nie cieszyć się, że spadają do II ligi [w której powinniśmy (czyt. musimy!) pozostać, aby ich w końcu nauczyć kto tu jest pionkiem!]

3/99 (maj '99)

HETMAN ZAMOŚĆ - HUTNIK 3-2

Do Zamościa wyjeżdzamy w liczbie 23 szala. Na miejscu meldujemy się godzinę przed meczem i ruszamy pod kasy Hetmana. Widząc, że z Hetmana nie ma nikogo w szalu, wchodzimy na stadion. Z powodu padającego deszczu siadamy pod krytą trybuną, spod której wypierdala nas psiarnia. Połowa towarzystwa idzie do klatki, a reszta rozprasza się po stadionie. Przed meczem chodzimy po całym stadionie w szalach na wierzchu, ale nikt nie dymi. Jakieś 10 min. przed rozpoczęciem meczu kilku od nas rozmawia z fanami Hetmana. W pierwszej połowie trwa dobry doping, wyrzucamy na murawe około 20 serpentyn. W drugiej połowie dwóch naszych wychodzi z klatki i wędruje pod sektor gospodarzy, gdzie ciągną doping dla Hutnika. Miejscowi kibole nie reagują. W połowie drugiej części spotkania grupka kiboli Hetmana (ok. 10), przechodzi obok naszego sektora pierdoląc coś pod nosem, zaczynają się wyzwiska z obu stron. Gdy czterech od nas wychodzi z sektora do sklepiku na stadionie, jedenastu cwaniaków z Zamościa próbuje zaatakować naszych. Dochodzi do przepychanek, po czym reszta od nas wybiega na nich z sektora i Hetman ratuje się ucieczką. Potem jeszcze wyzywamy się z miejscowymi. Wracając do Krakowa tracimy szybę, którą wybijają nam wieśniaki za zdemolowanie im sklepu. Wybiegamy, lecz na wiosce już nikogo nie ma. W Krakowie jesteśmy o 2.00 w nocy. Ogólnie wyjazd ten możemy zaliczyć do średnio-udanych.

AVIA ŚWIDNIK - HUTNIK 1-5

Na ten mecz kibole Hutnika wybrali się pociągiem i samochodem. Ekipa pociągowa (10 osób) wyjeżdża z Krakowa o 5.50 rano, zaś fani jadący samochodem o 10.30. Pociągowi wysiadają po drodze w Lublinie, gdzie czekają na pociąg do Świdnika. Na miejscu meldują się około godziny dwunastej. Część ekipy idzie na miasto, część w poszukiwaniu stadionu, który po odnalezieniu zostaje popisany przez fanów HKS-u, a reszta zostaje na dworcu gdzie dosypia nockę. Po jakiejś godzinie cała ekipa się jednoczy i idzie po alkohol i jedzenie. Jakieś 2 godz. przed meczem idziemy na stadion, gdzie spotykamy gości z Avii, którzy biorą nas na picie. Potem dołącza do nas jeszcze czterech kolesi z Broni Radom, z którymi pijemy i rozmawiamy. Jakieś pół godziny przed meczem idziemy razem z kibolami Avii i Broni na stadion, na który wchodzimy za darmo przez płot. Spotykamy tam ekipę samochodową, która niedawno przyjechała. Na stadionie meldujemy się w 14 osób. W pierwszej połowie spotkania ciągniemy dobry doping, młyn Avii to 10 gości + 4 Broń Radom (mają zgodę), zero dopingu z ich strony. W drugiej połowie Broń i Avia przychodzą do nas na sektor. Do końca meczu siedzimy razem na sektorze i rozmawiamy z kibicami Broni (szykuje się z nimi układ). Po meczu idziemy na dworzec i jedziemy do Dęblina gdzie czekamy 2 godziny na przesiadkę do Radomia. Po jakiejś godzinie czekania na pociąg, przyjeżdża pociągiem miejscowy fan Legii z odwołanego meczu Legia-Pogoń. Udajemy się za nim w pościg, lecz gościu szybko się zmywa. Potem już przyjeżdża pociąg do Radomia i nic się nie dzieje. W Radomiu czekamy 20 min. na pociąg do Krakowa. W środku zajmujemy przedział, w którym układamy się do snu, a 3 osoby od nas idą się ukryć przed kanarami z powodu braku biletów. W Krakowie na dworcu wysiadamy w 7 osób i czekamy na 3 kolesi, którzy poszli się schować. Bez skutku. Pociąg odjeżdża, a ich jak nie było, tak nie ma. W Krakowie meldujemy się o 4.00 rano. Ekipa samochodowa była o godzinie 0.00, a trzech którzy się zgubili o 10.00 rano (zostali wyjebani z pociągu w Radomiu za brak biletów). Ogólnie wyjazd był zajebisty.

KORONA KIELCE - HUTNIK 1-1

Niedzielne, upalne przedpołudnie - ostatni wyjazd sezonu. Około godz. 13 wyrusza wypełniony po brzegi autokar, później 2 busy i 6-7 samochodów osobowych. W sumie ok. 160 osób. Pierwsze atrakcje już w Krakowie - załoga jednego z osobowych funduje bieg z przeszkodami pieskowi na Rondzie Kocmyrzowskim - zakończony "jednostronną wymianą koszulek" ("Telefonika" pada naszym łupem). Szlak Kraków - Kielce to zwyczajowe utarczki z niezaznajomionymi z zasadami "promocji" sprzedawcami sklepowymi, tudzież właścicielami przydrożnych barów. U wrót "Jaskini Scyzoryków" następuje pierwsza akcja - "wesoły autokar" i fiat blokują miejski autobus w nadziei na udane łowy... Niestety kierowca taranując fiata ratuje dupy pasażerom wciskającym właśnie do portek swe kieleckie szale. Wpada policja i obstawia pierwszą grupę uderzeniową. Chyba pały myslały, że przyjedzie nas ze dwudziestu... ale się nacięły, bo właśnie wtedy w okolice stadionu dociera pozostała część Wojowników z Nowej Huty - 2 busy + reszta aut znaczy drogę obitymi ryjami lokalnych, którzy stają się lżejsi o kilka szali. W alejce prowadzącej do głównej bramy raczą się piwkiem Scyzoryki w knajpianym ogródku - jak grom z jasnego nieba spada na nich grad brech i reklam ("ALGIDA" rulez), a niewiele brakowało, a pofrunąłby też rower... Kilku miejscowych staje do walki - tracimy 1 szybę w busie, jeden scyzoryk jeszcze długo po interwencji policji nie podnosi się z ziemi i zmuszona jest zabrać go karetka. Co za pech. Po takim preludium gospodarze nieco się spietrali i postanowili nie wpuścić nas na stadion... Jeszcze tylko delikatna wymiana zdań z pałami i użycie gazu przez jednego z umundurowanych inteligentów i wracamy do Krakowa.




Dodane przez huteusz dnia 28 sierpień 2012 19:12:35 0 Komentarzy ˇ 9099 Czytań

Komentarze


Brak komentarzy.
Dodaj komentarz


Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Designed by Szymon Dziukiewicz. Powered by PHP-Fusion Strona Glowna | Forum | Galeria | Hutnik TV | Klub | Stadion | Kibice